Czy te przedmioty nie będą już w szkołach? Zaskakujące plany MEN
Źródło zdjęcia: https://pl.123rf.com/photo_120094759_nauczyciel-i-uczniowie-patrz%C4%85-na-kul%C4%99-ziemsk%C4%85-podczas-studiowania-geografii-w-klasie.html

Już wkrótce z polskich szkół podstawowych mogą zniknąć przedmioty takie jak biologia, chemia, geografia, a nawet fizyka. Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowuje reformę edukacyjną, która ma wprowadzić poważne zmiany w systemie nauczania. Planowana na 2026 rok rewolucja ma na celu połączenie przedmiotów przyrodniczych w jeden zintegrowany kurs, co budzi liczne emocje zarówno wśród uczniów, jak i nauczycieli.

Czy w szkołach zabraknie biologii, chemii i geografii?

Plany MEN przewidują zlikwidowanie osobnych przedmiotów takich jak biologia, chemia i geografia. Zgodnie z założeniami reformy, mają one zostać zastąpione jednym przedmiotem – przyrodą. Dziennikarze wskazują, że lekcje przyrody obecnie odbywają się jedynie w czwartej klasie szkoły podstawowej, jednak po reformie miałyby objąć większy zakres klas.

Wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer tłumaczy, że połączenie przedmiotów przyrodniczych ma na celu lepsze zrozumienie przez uczniów powiązań między różnymi dziedzinami nauki. – „Kiedy mówimy o zjawisku kwaśnego deszczu, omawiamy aspekty związane z chemią, biologią i geografią. Obecnie uczniowie często uczą się tego samego zjawiska na różnych lekcjach, nie zdając sobie sprawy, że to ta sama tematyka” – wyjaśnia Lubnauer. Po reformie uczniowie będą uczyć się o takich zjawiskach w bardziej kompleksowy sposób, łącząc różne dziedziny w ramach jednego przedmiotu.

Odważne plany MEN – jakie są powody zmiany przedmiotów?

Propozycja MEN cieszy się poparciem Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych, które od lat postulowało o taką zmianę. Nauczyciele przedmiotów przyrodniczych, tacy jak dr Karol Dudek-Różycki, dostrzegają w nowym systemie wiele korzyści. Zdaniem Dudka-Różyckiego, nowa forma nauczania umożliwi uczniom bardziej praktyczne podejście do nauki. „Chcielibyśmy, aby dzieci miały cztery godziny przyrody z rzędu, podczas których mogłyby wychodzić na zewnątrz, eksperymentować i uczyć się przez doświadczenia, zamiast spędzać czas przy książkach i zeszytach” – mówi chemik.

Dzięki zintegrowanemu nauczaniu uczniowie będą mieli więcej okazji do odkrywania otaczającego ich świata w sposób bardziej naturalny i ciekawy. To podejście, według Dudka-Różyckiego, powinno trwać przynajmniej do szóstej klasy, a dopiero później uczniowie powinni rozpoczynać naukę bardziej specjalistycznych przedmiotów, takich jak biologia, chemia czy fizyka.

Problemy kadrowe a zmiany w systemie edukacji

Jednym z kluczowych argumentów przemawiających za reformą jest również możliwość rozwiązania problemu braków kadrowych w szkołach. Zastąpienie kilku przedmiotów jednym przyrodniczym może znacznie ułatwić organizację nauczania, zwłaszcza w kontekście niedoboru nauczycieli z odpowiednimi kwalifikacjami. Dzięki wprowadzeniu nowego przedmiotu szkoły mogą lepiej wykorzystać dostępnych nauczycieli i zoptymalizować plan lekcji.

Choć plany MEN wywołują mieszane emocje wśród rodziców i nauczycieli, to warto zwrócić uwagę na ich potencjalne korzyści. Zmiany mogą przynieść uczniom bardziej spójne i interdyscyplinarne podejście do nauki, jednocześnie pomagając szkołom w skuteczniejszym zarządzaniu zasobami kadrowymi.

Źródło: dorzeczy.pl