Bydgoskie zakłady ARP E-Vehicles, produkujące autobusy elektryczne, znalazły się na krawędzi bankructwa. Pracownicy stoją przed dramatyczną rzeczywistością. Brak wypłat, zwolnienia grupowe i zablokowane linie telefoniczne to tylko wierzchołek problemów. Jak podkreśla Natalia Barcz, zastępczyni kierownika działu marketingu, konta firmy świecą pustkami. – Wypłat za listopad nie dostaliśmy, a świąteczny czas dla wielu rodzin był wyjątkowo smutny – dodaje w rozmowie z Radiem Eska.
Mimo zainwestowania przez Agencję Rozwoju Przemysłu aż 90 milionów złotych, spółka przynosiła trwałe straty. Nieudane decyzje biznesowe poprzedniego zarządu doprowadziły zakład do trudnej sytuacji, zmuszając do redukcji zatrudnienia o połowę.
Redukcja zatrudnienia i widmo zamknięcia
Obecnie w zakładzie pozostało zaledwie 50 pracowników, ale i ich los nie jest pewny. Informacje o zwolnieniach grupowych już wpłynęły do Powiatowego Urzędu Pracy. Perspektywa dalszych redukcji oraz brak środków na pensje stawiają zakład w tragicznym położeniu. Agencja Rozwoju Przemysłu wskazuje, że przyszłość spółki zależy od opracowanego planu restrukturyzacji, który ma przygotować nowa prezeska, Alicja Hnatkowska.
Czy nowy zarząd będzie w stanie odmienić losy firmy? Szansą na ratunek mogą być środki z Krajowego Planu Odbudowy, przeznaczone na zieloną transformację. Elektryczne autobusy mogłyby znaleźć swoje miejsce w strategiach samorządów, dążących do ekologicznego transportu, ale pytanie brzmi: czy firma dotrwa do tego momentu?
Nadzieja w zielonej transformacji
Eksperci podkreślają, że przyszłość ARP E-Vehicles jest ściśle związana z rozwijającym się rynkiem elektromobilności w Polsce. Osoby bliskie spółce wskazują, że środki z KPO mogą otworzyć drzwi do nowych zamówień. Samorządy chętnie inwestują w nowoczesne, ekologiczne rozwiązania i elektryczne autobusy są w centrum tych potrzeb.
Problemem jest jednak czas. Firma musi pilnie znaleźć sposób na przetrwanie najbliższych miesięcy, aby skorzystać z potencjalnej fali nowych kontraktów. Czy wysiłki nowego zarządu i wsparcie zewnętrzne będą wystarczające, by odwrócić los zakładu? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi, ale dla setek pracowników i ich rodzin nadzieja wciąż żyje. Czy bydgoska fabryka stanie na nogi, czy na zawsze zniknie z mapy przemysłowej Polski?
Źródło: Next.gazeta.pl