Ukraińcy na polskim rynku pracy – wkrótce będzie ich mniej?
Źródło zdjęcia: https://pl.123rf.com/photo_130696660_flaga-ukrainy-na-tle-budynku-gabinetu-ministr%C3%B3w-ukrainy.html

Demografia naszego kraju w ostatnich latach zmienia się niezwykle dynamicznie – stale przybywa imigrantów zarobkowych z różnych stron świata. Nie ulega wątpliwości, że największą liczbę cudzoziemców na terytorium Rzeczpospolitej stanowią Ukraińcy. Wkrótce jednak trend ten może się zmienić, bowiem na Ukrainie uchwalane jest nowe prawo, w myśl którego Ukraińcy mogą zostać zmuszeni do powrotu do kraju.

Jak dokładnie wygląda polski rynek pracy w kontekście cudzoziemców i jaką jego część stanowią Ukraińcy? Dlaczego Ukraińców w Polsce może niedługo zabraknąć? Jeśli nie będzie Ukraińców to kto ich zastąpi? Na te i inne pytania postaramy się odpowiedzieć w niniejszym materiale.

Cudzoziemcy na polskim rynku pracy – jaka jest struktura?

O cudzoziemcach na polskim rynku pracy najlepiej informują raporty przedstawiane przez ZUS – dostarczają one wiedzy o narodowości osób legalnie pracujących na terenie naszego kraju. Naturalnie trudno jest oczekiwać tego, by były to dane pełne, bowiem część pracowników z zagranicy pozostaje w szarej strefie – niemniej, w związku z niedawno wprowadzonymi regulacjami, owocującymi koniecznością zgłaszania do ZUS również umów cywilnoprawnych, raporty Zakładu Ubezpieczeń Społecznych można uznawać za dostatecznie szczegółowe.

Jak obrazuje raport ZUS zamykający pierwszy kwartał 2024 roku, w Polsce zarejestrowanych jest aż 1 138 300 obcokrajowców legalnie wykonujących pracę. Blisko 67% wszystkich gości stanowią Ukraińcy (762,2 tys. pracowników). Na drugim miejscu znaleźli się Białorusini, w sile 131,9 tys. pracowników, co daje ok. 11,5% zatrudnionych. Podium zamykają Gruzini – oficjalnie jest ich w Polsce 26 000 (ok. 2,3% zarejestrowanych pracowników).

W dalszej kolejności raport uwidacznia pracowników z Indii (20 000), Mołdawii (14 600), Rosji (12 300), Filipin (11 000), Wietnamu (9 900), Turcji (9 800), Uzbekistanu (7 300) i Nepalu (7 200). Oczywiście w Polsce pracują cudzoziemcy także z innych krajów, jednak w znacznie mniejszej skali.

Gdzie pracują cudzoziemcy w Polsce?

Zdecydowana większość cudzoziemców w Polsce znajduje zatrudnienie w zawodach, które nie wymagają szczególnie wysokich kwalifikacji – pracownik fast-food, sprzątaczka czy pracownik produkcji to część z nich. Niemniej, bardzo duża część cudzoziemców – szczególnie z Ukrainy – zasila szeregi polskiego sektora budowlanego. To właśnie o tę branżę martwi się wielu komentatorów w kontekście nowego prawa uchwalanego na Ukrainie.

Oczywiście wśród wielu cudzoziemców znajdziemy też takich, którzy pracują w sektorach wymagających wyższych kwalifikacji. Przykładem może być budząca kontrowersje branża medyczna, gdzie wielu Polaków skarży się na to, że świadczący im usługi lekarze nie rozumieją języka polskiego. Innym z kontrowersyjnych pomysłów jest zatrudnienie cudzoziemców w polskiej policji, o czym mieliśmy ostatnio okazję informować.

Zełeński nie chce Ukraińców w Polsce – zaprasza do okopów

Od pewnego czasu na Ukraińców w Polsce padł blady strach. Wszystko z powodu nowych regulacji prawnych, jakich wprowadzenie na Ukrainie zapowiedział jej prezydent, Wołodymyr Zełeński. Chodzi o ustawę mobilizacyjną, w ramach której obywatele Ukrainy w wieku poborowym – również ci pozostający poza granicami jej kraju – będą zobowiązani do zarejestrowania się, podając pełne dane teleadresowe.

Ukraińska ustawa mobilizacyjna ma wspomóc władze Ukrainy w rekrutowaniu do wojska swoich obywateli pozostających poza granicami kraju. Ukraińcy którzy nie dopełnią tego obowiązku, znajdą się w poważnych tarapatach – nie będą mogli liczyć na przedłużenie ważności paszportu, prawa jazdy, czy innych dokumentów niezbędnych dla legalnego poruszania się poza terytorium Ukrainy i legalnej pracy. Z kolei ci którzy dopełnią obowiązku, otrzymają wezwanie do obrony kraju przed rosyjską agresją. Zaniechanie tego obowiązku w praktyce stanowi wieczystą banicję z kraju, ponieważ karą za dezercję na Ukrainie jest nawet 12 lat więzienia.

Ukraińcy pracujący w Polsce znaleźli się wobec tego między młotem, a kowadłem – wielu z nich nie kryje rozgoryczenia takim stanem rzeczy. Lokalni działacze ukraińscy zaznaczają także, że wielu obywateli kraju przybyło do Polski zanim wybuchła wojna na Ukrainie. Perspektywa potencjalnej utraty życia w błotach Donbasu i ruinach Mariupola jest co najmniej demotywująca, nawet ta skąpana w blasku najgorętszych patriotycznych apeli administracji Zełeńskiego. Nic dziwnego więc w tym, że Ukraińcy desperacko szukają rozwiązania.

Ukraińcy postawieni pod ścianą – co mogą zrobić?

Choć nowe prawo uchwalone na Ukrainie już obowiązuje, to jednak nie wymaga ono od strony polskiej stawiania się w roli szmalcowników. Dość rozsądnie wypowiedział się na ten temat gen. Roman Polko, dostrzegając obie strony medalu. Zaapelował, by nie piętnować pozostających w Polsce Ukraińców i nie wypychać ich siłą za granicę – ocenił, że przymusowe stawianie kogokolwiek w roli „mięsa armatniego” to raczej praktyki putinowskie, niegodne krajów cywilizowanych.

Generał zaproponował, by na terenie naszego kraju powstały specjalne ośrodki szkoleniowe dla Ukraińców, w ramach których mogliby oni w pełni nauczyć się obsługi broni i strategii wojskowej. W takiej sytuacji na front trafialiby wyłącznie zmotywowani obywatele, którzy będą w stanie poradzić sobie z piekłem rosyjskiej inwazji. Dodał także, że niektórzy z poborowych uchylają się od służby nie dlatego, że pragną wygody i nie kochają swojej Ojczyzny, ale wyłącznie dlatego, że realnie oceniają swoje szanse na przeżycie w obliczu braku odpowiedniego wyszkolenia – stąd tworzenie wyżej wymienionych ośrodków byłoby zasadne.

Tak czy inaczej, tego rodzaju rozwiązania wymagałyby od polskich władz podjęcia odpowiednich kroków, a raczej nic ich nie zapowiada. Ukraińcy nie pozostają jednak bez szans – wielu z nich zapowiada, że wystąpi do strony polskiej z wnioskiem o nadanie obywatelstwa polskiego, jednocześnie zrzekając się obywatelstwa ukraińskiego. To dość radykalne rozwiązanie, ale w pełni ochroni przed szponami wojny.

Kto zastąpi pracowników z Ukrainy?

Mimo wszystko trzeba jednak założyć, że dojdzie do skutku scenariusz, w ramach którego z polskiego rynku pracy odpłynie duża część Ukraińców. Według słów niektórych komentatorów, sytuacja ta uderzy przede wszystkim w branżę budowlaną, produkcyjną i transportową. Kto w takiej sytuacji zastąpi pracowników z Ukrainy?

Niektórzy eksperci straszą zapaścią gospodarczą i kataklizmem, jednak warto i tej mierze zachować nieco powściągliwości, nie ulegając ekonomicznemu infantylizmowi wrzeszczącemu z nagłówków niektórych publikacji. Dla obywateli Polski kraj nasz niestety mlekiem i miodem nie płynie, a bezrobocie rejestrowane w pierwszym kwartale 2024 roku wynosi 5,3% – to aż 822 000 Polaków zgłaszających natychmiastową gotowość do podjęcia zatrudnienia. Sporo także jest tych osób, które pozostają bierne zawodowo jednocześnie nie rejestrując się w urzędach pracy. Do tego doliczyć należy również miliony Polaków pracujących za granicą, którzy tylko czekają na możliwość powrotu do kraju.

Widać zatem wyraźnie, że biało-czerwonych rąk do pracy jest u nas dostatek, wobec czego straszenie upadkiem polskiej gospodarki – choćby w obliczu największych tragedii osobistych Ukraińców – jest całkowicie oderwane od rzeczywistości.

Źródło: rp.pl, wp.pl, stat.gov.pl, ZUS, GUS