Stopa bezrobocia w grudniu 2024 roku wyniosła 5,1 proc., co oznacza niewielki wzrost w porównaniu do listopada. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), mimo że w ciągu roku na emeryturę przeszło około 70 tys. osób, liczba zwolnień w sektorze prywatnym była jeszcze większa. W niniejszym artykule analizujemy przyczyny wzrostu bezrobocia, sezonowość tego zjawiska oraz spadek liczby ofert pracy na rynku.
Bezrobocie w grudniu
Na koniec grudnia 2024 roku liczba bezrobotnych w Polsce wyniosła 786,2 tys., co przełożyło się na stopę bezrobocia równą 5,1 proc. To wynik nieco lepszy niż wcześniejsze prognozy Ministerstwa Pracy, ale jednocześnie oznacza wzrost w stosunku do listopada, gdy do rejestrów urzędów pracy przybyło ponad 11,7 tys. nowych osób bezrobotnych. W skali miesiąca stopa bezrobocia wzrosła o 0,1 punktu procentowego.
Porównując dane rok do roku, sytuacja wydaje się stabilniejsza – liczba bezrobotnych spadła o 2 tys., a stopa bezrobocia pozostała na podobnym poziomie, wynosząc 5,1 proc. Jednak analiza długoterminowych trendów ujawnia dodatkowe czynniki, które mają wpływ na te dane. W grudniu liczba emerytów i rencistów w Polsce wyniosła 9,4 mln, co oznacza wzrost o 4 tys. w skali miesiąca i aż o 62 tys. w skali roku. Gdyby nie starzenie się społeczeństwa, dane o bezrobociu mogłyby wyglądać znacznie mniej korzystnie.
Wzrost bezrobocia – czy to tylko sezonowy trend?
Eksperci wskazują, że wzrost bezrobocia w grudniu ma charakter sezonowy. Dawid Sułkowski, analityk Polskiego Instytutu Ekonomicznego, wyjaśnia, że zimą firmy z takich sektorów jak budownictwo, turystyka czy rolnictwo ograniczają działalność, co prowadzi do zmniejszenia zapotrzebowania na pracowników sezonowych. Najniższe zapotrzebowanie na rynku pracy odnotowywane jest zazwyczaj w lutym, a następnie sytuacja zaczyna się poprawiać wraz z nadejściem wiosny.
Prognozy na kolejne miesiące sugerują, że od drugiego kwartału 2025 roku bezrobocie zacznie ponownie spadać. Konsensus rynkowy wskazuje, że w całym roku poziom bezrobocia będzie zbliżony do tego z 2024 roku, co oznacza stabilizację na rynku pracy, choć wciąż z wyraźnymi różnicami między branżami.
Wyższe bezrobocie i mniej ofert zatrudnienia
Na wzrost liczby bezrobotnych wpłynęły również zmiany na rynku pracy w większych przedsiębiorstwach. Według danych GUS, w firmach zatrudniających co najmniej 10 pracowników liczba zatrudnionych w grudniu spadła o 10 tys. w porównaniu do listopada oraz o 33 tys. w skali roku. Najbardziej dotknięty zwolnieniami był sektor przemysłowy, gdzie liczba pracowników zmniejszyła się o 33 tys. w ciągu roku. W transporcie również odnotowano spadek o 10 tys. etatów, podczas gdy zatrudnienie w handlu hurtowym wzrosło o 10 tys.
Mniej miejsc pracy oznacza również spadek liczby ofert zatrudnienia. Na koniec grudnia w urzędach pracy dostępnych było jedynie 38,3 tys. miejsc pracy – o 12,7 tys. mniej niż w listopadzie i o 2,7 tys. mniej niż w grudniu 2023 roku. Ponadto w grudniu zgłoszono zapotrzebowanie na zaledwie 60,1 tys. nowych pracowników, co jest najniższym wynikiem od czasów pandemii COVID-19, także po uwzględnieniu wahań sezonowych.
Sytuacja bardziej wykwalifikowanych pracowników jest jednak lepsza. Z raportu firm Grant Thornton i Element wynika, że w grudniu pracodawcy umieścili na serwisach rekrutacyjnych o 10,7 proc. więcej ofert pracy niż rok wcześniej. Dane GUS wskazują również na zróżnicowaną sytuację między branżami – lepsze perspektywy są widoczne w sektorze usług, podczas gdy przemysł i budownictwo nadal zmagają się z trudnościami.
Choć bezrobocie w grudniu wzrosło, to wiele wskazuje na to, że jest to zjawisko przejściowe związane z sezonowością rynku pracy. Wyzwaniem pozostaje jednak rosnąca liczba zwolnień w kluczowych sektorach gospodarki oraz spadająca liczba nowych ofert zatrudnienia, co może wpłynąć na dalsze spowolnienie dynamiki zatrudnienia w nadchodzących miesiącach.
Źródło: businessinsider.com.pl