Minister Pracy o aferze stanikowej: „Zwrócę się do PIP”
Źródło zdjęcia: https://pl.123rf.com/photo_108234180_prawnik-prawa-pracy-koncepcja-technologii-internetowej-biznesu-prawnego.html

Afera stanikowa trwa w najlepsze, wychodząc daleko poza ramy TikToka i serwisów informacyjnych. Sygnalistka pokrzywdzona przez pracodawcę spotkała się z Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Agnieszką Dziemianowicz-Bąk, która zapowiedziała powzięcie odpowiednich kroków wobec MTM Industries. Ponadto, minister wzięła również udział w TikToku pani Justyny, na którym poinformowała publikę o planowanych przez siebie krokach.

O co dokładnie chodzi w „aferze stanikowej”? Jakie kary grożą pracodawcy za bezpodstawne zwolnienie pani Justyny? Czy ktoś jeszcze zostanie ukarany? Jak do całej sprawy ustosunkowała się minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk? Na te i inne pytania odpowiadamy w niniejszym materiale.

Afera stanikowa – o co w niej chodzi?

Już kilka dni temu informowaliśmy o skandalicznej „aferze stanikowej”, która wstrząsnęła polskim internetem. W jej ramach doszło do sytuacji, w której kaliski producent aromatów samochodowych, MTM Industries, zwolnił z pracy dwie kobiety, które nie spełniły kuriozalnego, nałożonego z dnia na dzień wymogu noszenia stanika w pracy. Ponadto, w miejscu pracy na porządku dziennym miał być mobbing, stres i nierówne traktowanie. O całym zdarzeniu poinformowała za pośrednictwem TikToka jedna z pokrzywdzonych kobiet, pani Justyna.

W reakcji na stawiane przez panią Justynę zarzuty, firma MTM Industries opublikowała oświadczenie, które tylko zaogniło całą sytuację. Szerokie audytorium przyglądające się sprawie może przeczytać jedynie, że powód zwolnienia był inny (nie podano jaki), a sama firma jest wzorowa i fantastycznie traktuje swoich pracowników. Deklaracja MTM Industries stoi w sprzeczności nie tylko ze słowami pani Justyny, ale również z szeregiem opinii o MTM Industries na GoWork.pl, gdzie pracownicy – byli i obecni – od wielu lat informują o skandalicznej atmosferze w firmie, skąpanej w oparach mobbingu.

Jak się szybko okazało, wyżej wspomniane zarzuty to tylko wierzchołek góry lodowej. Zarówno pani Justyna, jak i pani Ania, które zostały zwolnione za brak stanika, były przez MTM Industries zatrudnione na podstawie umowy zlecenie, co jest całkowicie sprzeczne z Kodeksem Pracy. Sprawcy w tym przypadku grozi odpowiedzialność odszkodowawcza względem pracownika, kara grzywny do 30 000 złotych (za każdy przypadek), a także konieczność zapłacenia zaległych składek ZUS.

Minister Pracy spotkała się z pokrzywdzoną – co udało się ustalić?

Sprawa stała się na tyle głośna, że zainteresowała się nią Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Nowej Lewicy. Na TikToku nagranym wspólnie z sygnalistką, panią Justyną, minister pracy zapewniła, że to co się wydarzyło budzi jej głębokie oburzenie. Zapowiedziała także podjęcie odpowiednich kroków w tej sprawie.

„Przede wszystkim to, czego ustalać nie trzeba, to to, że pani Justyna jest niezwykle odważną, dzielną kobietą, która upomina się o swoje prawa. I o taką zwykłą, ludzką przyzwoitość. Chciałabym bardzo serdecznie podziękować pani Justynie za tę odwagę i determinację. A sytuacja, to co spotkało panią Justynę, budzi moje głębokie oburzenie i dlatego oczywiście, tak jak uzgodniłyśmy z panią Justyną, zwrócę się do Państwowej Inspekcji Pracy o podjęcie odpowiednich działań, żeby tę sprawę wyjaśnić i żeby wyciągnąć konsekwencje, bo tak po prostu trzeba” – powiedziała minister Dziemianowicz-Bąk.

Deklaracja przekazania sprawy do Państwowej Inspekcji Pracy jest zapewne jakimś krokiem naprzód, jednak gdy pada ona z ust ministra – jako jedyna z możliwości – to odczuwalny jest pewien niedosyt.

Niestety, zarówno mobbing jak i umowy śmieciowe nadal stanowią w Polsce poważny problem, który dotyka setek tysięcy jeśli nie milionów Polaków. Gdzie jest Państwowa Inspekcja Pracy w ich przypadku? Dlaczego działa tak topornie i leniwie? Jakim cudem setki podmiotów na rynku pracy w biały dzień oferują pracownikom produkcji, sprzedawcom, magazynierom i innym pracownikom umowy zlecenie, gdzie nader oczywiste zastosowanie znaleźć powinna umowa o pracę? Czy ustawa o sygnalistach może cokolwiek zmienić? Czy pani minister ma jakikolwiek pomysł na naprawę wadliwych organów? Rzeczywistość rodzi w tym zakresie uzasadnione obawy.

Kara nie tylko dla pracodawcy?

Jak już wspominaliśmy wyżej, w wyniku kontroli jaką przeprowadzić ma w firmie Państwowa Inspekcja Pracy (PIP), MTM Industries może otrzymać sporą grzywnę, sięgającą nawet 30 000 złotych za każdy przypadek podpisania umowy śmieciowej zamiast umowy o pracę, nie mówiąc nawet o karach (w tym odszkodowaniach dla pracowników) za rozmaite formy mobbingu, jakie miały mieć miejsce w zakładzie. Niemniej, oceną każdej z tych sytuacji zajmie się PIP i Sąd – gdy będziemy mieć więcej informacji na temat powziętych przez te podmioty postanowień, to natychmiast o nich poinformujemy.

Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że za zatrudnianie pracowników na podstawie umowy zlecenie – gdzie zastosowanie znajduje umowa o pracę – odpowiedzieć powinna nie tylko firma MTM Industries, ale również agencja pośrednictwa pracy, która z kaliskim producentem współpracuje. To właśnie rzeczona agencja stanowiła bezpośredniego pracodawcę zwolnionych kobiet, a wbrew powszechności tego zjawiska, zatrudnianie kogokolwiek na umowy cywilnoprawne gdy obowiązywać powinna umowa o pracę jest bezsprzecznie nielegalne – również w przypadku agencji pośrednictwa pracy.