
Wkrótce deweloperzy mogą zostać zobowiązani do ujawniania cen mieszkań w internecie – i to od początku sprzedaży aż po ostatni lokal. Propozycja ustawy autorstwa posłów Polski 2050, która lada dzień trafi pod głosowanie w Sejmie, budzi skrajne emocje. Zwolennicy mówią o przejrzystości i ochronie konsumentów. Deweloperzy ostrzegają przed pośpiechem i skutkami ubocznymi źle dopracowanego prawa.
Ceny mieszkań na stronie? Tak, ale z sankcjami
Projekt ustawy przewiduje, że deweloper będzie musiał publikować ceny mieszkań na swojej stronie internetowej – i to nie tylko raz, ale z każdą zmianą, każdą korektą, każdym dodatkiem. Za brak jawności przewidziano grzywnę sięgającą nawet 4 proc. rocznego obrotu. W pierwszej wersji mowa była o karach dwukrotnie wyższych – presja branży przyniosła jednak częściowe złagodzenie.
Nowe przepisy mają dotyczyć nie tylko publikacji cen, ale też ich aktualizacji i wskazywania kosztów dodatkowych. Kupujący zyska również prawo żądania zawarcia umowy po cenie niższej, jeśli oferta na stronie była korzystniejsza niż ta przedstawiona przy podpisywaniu dokumentów.
Z punktu widzenia konsumenta – ogromna zmiana. Z punktu widzenia dewelopera – nie tylko zmiana, ale i nowe obowiązki. Zwłaszcza dla tych mniejszych, działających lokalnie, które sprzedaż prowadzą w biurze, nie online.
Deweloperzy: tempo zbyt szybkie, przepisy niedopracowane
Branża – choć co do zasady nie sprzeciwia się samej idei – podnosi alarm z innego powodu. Zbyt szybki tryb procedowania ustawy może prowadzić do uchwalenia prawa, które okaże się niemożliwe do zastosowania w praktyce.
Prezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich zwraca uwagę, że w projekcie nadal brak kluczowych wyjaśnień – na przykład, do jakich dokładnie umów nowe przepisy będą miały zastosowanie. Problemem jest również to, że część inwestycji kończy się dziś jeszcze na podstawie przepisów obowiązujących przed 2022 rokiem, które nowa ustawa może pomijać.
Pojawia się też zarzut o dublowanie sankcji – skoro już dziś obowiązują inne mechanizmy karne, czy konieczne jest dokładanie kolejnych? Deweloperzy postulują spokój, refleksję, doprecyzowanie – i odłożenie drugiego czytania do kolejnego posiedzenia Sejmu.
Konsument w centrum. Wreszcie?
Obecnie nawet 80 proc. ofert sprzedaży mieszkań nie zawiera jawnej ceny. „Zadzwoń, zapytaj, dowiedz się więcej” – to stały refren ogłoszeń, które bardziej przypominają zaproszenie do rozmowy niż konkretną propozycję.
Taki system, jak twierdzi Maciej Kikta z Expandera, tworzy warunki do manipulacji – bo to sprzedawca decyduje, jaką cenę przedstawić konkretnej osobie. Brak punktu odniesienia stawia klienta na słabszej pozycji negocjacyjnej – nie zna przecież cen innych mieszkań w tej samej okolicy, o podobnym standardzie.
Przejrzystość, jaką niesie projekt, to nie tylko walka z fikcją ogłoszeniową. To też realna oszczędność czasu – zamiast tygodni rozmów i spotkań, można będzie przesiać oferty online w kilkanaście minut. A co z cenami? One mogą spaść – po prostu dlatego, że konkurencja będzie bardziej widoczna.
Czy Polska dołączy do krajów takich jak Dania, Francja czy Portugalia, gdzie jawność cen jest standardem – a nie wyjątkiem? Czy może jednak po raz kolejny zwycięży lęk przed zbyt szybkim ruchem? Czas pokaże. Na razie wiadomo jedno: jawność na rynku nieruchomości przestaje być tematem akademickim – i staje się realnym projektem legislacyjnym.
Źródło: money.pl