
Bartosz Kopania, znany w sieci jako Pablo Morales, zyskał rozgłos dzięki ostrym komentarzom politycznym, w których nie szczędził krytyki wobec opozycji i koalicji, a jednocześnie otwarcie chwalił Platformę Obywatelską. Choć jego aktywność internetowa miała charakter jawnie polityczny, niewielu spodziewało się, że zostanie zaangażowany do współpracy z państwową spółką Totalizator Sportowy. Jak ujawniła Wirtualna Polska, Morales miał zajmować się redagowaniem treści marketingowych. To wystarczyło, by w sieci zawrzało.
Publiczne pieniądze, prywatne zaufania?
Totalizator Sportowy to spółka należąca do skarbu państwa. W teorii — apolityczna. W praktyce — jak pokazują najnowsze doniesienia — niekoniecznie. Zatrudnienie osoby znanej głównie z agresywnych wpisów w mediach społecznościowych wzbudziło kontrowersje nie tylko wśród polityków opozycji, ale również wśród internautów. Padają zarzuty o budowanie „paramafijnych układów”, o „etatowych hejterów” opłacanych z pieniędzy podatników i o moralną granicę, która — zdaniem wielu — została przekroczona. Trudno się dziwić – osoby zatrudniane w spółkach państwowych powinny reprezentować profesjonalizm, a nie skrajne emocje.
Fala komentarzy, która nie cichnie
W mediach społecznościowych rozlała się prawdziwa lawina komentarzy. Politycy, dziennikarze i zwykli użytkownicy pytają: jak to możliwe, że osoba tak kontrowersyjna znalazła zatrudnienie w jednej z najważniejszych spółek publicznych? Wypowiedzi byłych ministrów i posłów nie pozostawiają złudzeń – sprawa stała się symbolem czegoś znacznie szerszego. Braku przejrzystości, upolitycznienia instytucji i sięgania po znajomych „z internetu” do działań za publiczne środki. I choć niektórzy próbują bagatelizować sprawę, dla wielu jest ona kolejnym przykładem, jak polityka i spółki Skarbu Państwa potrafią się niebezpiecznie przenikać.
Źródło: wiadomosci.wp.pl