
Pokolenie Z – osoby urodzone w latach 1995–2012 – już za kilka lat mają stać się najbogatszą i najliczniejszą grupą społeczną na świecie. Według raportu Bank of America do 2040 roku ich globalny dochód może sięgnąć nawet 74 bilionów dolarów. Tyle że szybki wzrost potencjału finansowego nie idzie w parze z rozsądnymi decyzjami. Dane z kart kredytowych i debetowych pokazują, że Z-etki wydają znacznie więcej, niż zarabiają, a ich miesięczne wydatki często przekraczają dostępne środki. Wydają na podróże, elektronikę i rozrywkę – nie mając przy tym stabilnego źródła dochodu. To niepokoi nie tylko ekonomistów, ale i pracodawców, bo pokolenie to dopiero wchodzi na rynek pracy.
Trudne wejście na zawodową scenę
Chociaż młodzi mają odwagę i ambicje, rzeczywistość zawodowa bywa brutalna. Bezrobocie wśród osób w wieku 18–27 lat rośnie, a liczba gospodarstw domowych korzystających z zasiłków dynamicznie wzrasta. Wielu Z-tek deklaruje wprost: nie zarabiają tyle, by prowadzić życie, którego pragną. Koszty utrzymania są coraz wyższe, a pensje – często zbyt niskie. Dodatkowym wyzwaniem jest rosnąca presja cyfrowej transformacji, która stawia przed młodymi zupełnie nowe wymagania. W świecie, gdzie wszystko przyspiesza, a konkurencja nie śpi, pokolenie Z walczy nie tylko o zarobki, ale o stabilność i sens swojej kariery.
AI – szansa czy zagrożenie?
Choć Z-etki są cyfrowo zaawansowane, niepokój związany z rozwojem sztucznej inteligencji wcale ich nie omija. Aż 38% młodych Polaków obawia się, że AI może odebrać im pracę. Co ciekawe, to właśnie ta grupa najczęściej korzysta z narzędzi opartych na AI w codziennych obowiązkach. Paradoks? Może. Ale też dowód na to, że młodzi ludzie czują, jak szybko zmienia się rynek pracy – i że mogą nie zdążyć za kolejną technologiczną falą. Pewne jest jedno: pokolenie Z to wyzwanie – nie tylko dla gospodarki, ale i dla nas wszystkich.
Źródło: biznes.interia.pl