
Falcon 9, rakieta kosmiczna należąca do SpaceX, miała zakończyć swoją misję deorbitacją nad oceanem. Jednak coś poszło nie tak – zbiorniki rakiety spadły na terytorium Polski. Nie jest to pierwszy przypadek problemów z niekontrolowanym wejściem w atmosferę, ale ten incydent zwrócił szczególną uwagę światowych mediów. BBC, Reuters i wiele innych globalnych portali informacyjnych opisywało wydarzenie, które mogło zakończyć się tragicznie. Choć tym razem obyło się bez ofiar, sytuacja rodzi pytania o bezpieczeństwo startów rakietowych i potencjalne konsekwencje w przyszłości.
Elon Musk pod lupą – jak SpaceX tłumaczy incydent?
SpaceX, firma Elona Muska, słynie z innowacji w dziedzinie kosmicznych podróży, ale ten wypadek rzuca cień na jej procedury bezpieczeństwa. Rakieta Falcon 9 miała spalić się w atmosferze, jednak części nie uległy całkowitemu zniszczeniu i spadły na terytorium Polski. Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) potwierdziła, że SpaceX stracił kontrolę nad deorbitacją. Pojawiają się pytania o awarie silników i systemy bezpieczeństwa stosowane w Falconie 9. Co gorsza, to już czwarty taki przypadek w ostatnich latach. Czy SpaceX wprowadzi zmiany w swoich rakietach, aby uniknąć kolejnych incydentów? Czas pokaże, ale presja na firmę rośnie.
Odszkodowania i odpowiedzialność – kto płaci za szkody?
Incydent z Falconem 9 rodzi pytania o odpowiedzialność prawną w przypadku szkód spowodowanych przez obiekty kosmiczne. Zgodnie z międzynarodowym prawem kosmicznym, odpowiedzialność za zniszczenia ponosi państwo wynoszące obiekt na orbitę – w tym przypadku Stany Zjednoczone. Jeśli zbiorniki Falcona 9 spadłyby na budynki lub ludzi, SpaceX mogłoby stanąć przed koniecznością wypłaty odszkodowań. Na szczęście tym razem obyło się bez ofiar, ale co by było, gdyby sytuacja była bardziej dramatyczna? Ten incydent pokazuje, że rozwój technologii kosmicznych musi iść w parze z aktualizacją przepisów prawa międzynarodowego.
Źródło: Next.gazeta.pl